Oklahoma City Thunder rozgromiła Orlando Magic 102:74. Gracze z Oklahomy grali szybko, dobrze się bronili i dobrze kombinowali w ataku. Widać efekty.
Od samego początku Orlando Magic byli osłabieni. Nieobecność Vince’a Cartera, Ryana Andersona i Rasharda Lewisa dała im się we znaki. Brandon Bass, zastępujący Lewisa nie spełnił oczekiwań trenera van Gundy’ego.
Gospodarze z Thunder szaleli na boisku. Punkty zdobywali Sefalosha, Durant, Westbrook oraz Krstić. Stopniowo przewaga powiększała się i po pierwszej połowie wynosiła aż 10 punktów.
Orlando Magic nie wiedzieli jak rozbić rywala. Reddick, Nelson i Williams nie wykazywali wysokiej formy. Brakowało strzelca z dystansu, który mógłby nabijać punkty.
W połowie trzeciej kwarty na boisko wszedł Marcin Gortat i Howard, czyli „dwie wieże”. Oni jednak też nie zachwycali. Słaba współpraca między nimi rzucała się w oczy.
Przeczytaj także: Zmiany przepisów w NBA »Na nieudolność koszykarzy z Orlando, gospodarze odpowiadali trafieniami za trzy punkty i tak przewaga wzrosła do 30 punktów.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 102:74 dla Oklahoma City Thunder.
Zobacz także: Sport w obiektywie 2009 »Orlando Magic przegrało po raz drugi w tym sezonie. Ciekawe co pokażą na najbliższych spotkaniach z Charlotte Bobcats (10 listopada) i Cleveland Cavaliers (11 listopada).
