Podopieczni Macieja Skorży wrócili w czwartek ze zgrupowania w Sulejówku, gdzie pracowali głównie nad siła i wydolnością. Nie zabrakło również zajęć taktycznych, z których piłkarze zostali rozliczeni wczoraj w trakcie dwóch sparingów przygotowanych przez sztab szkoleniowy. W okresie przygotowań drobnych urazów nabawili się Maciej Rybus i Rafał Wolski. Z drużyną trenował testowany zawodnik Emmanuel Clottey, który jednak nie znalazł uznania w oczach szkoleniowca pomimo asysty i strzelenia bramki w jednym z meczów.
W piątek piłkarze Legii rozegrali dwa sparingi, pierwszy z Wisłą Płock, a drugi ze Zniczem Pruszków. Oba spotkania zostały wygrane przez drużynę z Warszawy 4:1. Były to pierwsze mecze sparingowe przed nowym sezonem. W meczu z beniaminkiem I ligi zawodnicy w zielonych trykotach byli stroną dominującą oddając, aż czternaście strzałów na bramkę. Natomiast jeżeli chodzi o mecz ze Zniczem to należy pochwalić skuteczność graczy trzeciej drużyny minionego sezonu - na pięć celnym strzałów, cztery znalazły drogę do siatki.
- Był to nasz pierwszy mecz w okresie przygotowawczym, ale nie zapisze się on w naszej pamięci. Zaprezentowaliśmy się przyzwoicie, a głównie zależało nam na organizacji gry. Przez ostatnie dwa tygodnie ciężko pracowaliśmy, więc drużynie brakowało świeżości. Również rywal jest na początku przygotowań, co wpłynęło na jakość widowiska. W sparingu pracowaliśmy nad dyscypliną taktyczną i ten cel udało się zrealizować. Oczywiście, musimy wziąć poprawkę na to, że mierzyliśmy się z drużyną, która wywalczyła awans do I ligi. - powiedział trener Legii.
Już w niedziele zawodników czeka następne zgrupowanie, tym razem dwutygodniowe w austriackiej miejscowości Windischgarsten. W trakcie tych czternastu dni piłkarze będą pracowali głównie nad taktyką, a sztab szkoleniowy dodatkowo będzie starał sięj zżyć ze sobą zespół, aby atmosfera w drużynie byłą jak najlepsza. Na piłkarzy Macieja Skorży czekają trudni sparingpartnerzy, z którymi mecze mają być mocnym przetarciem przed III rundą eliminacji Ligi Europejskiej.
