Tym razem nikomu nie przeszkadzały wysokie ceny biletów. Sobotnie Grand Prix Polski w Toruniu, w którym wystąpią walczący o tytuł indywidualnego mistrza świata Jarosław Hampel (28 l.) i Tomasz Gollob (39 l.), obejrzy komplet kibiców. MotoArena wypełni się po brzegi po raz pierwszy w tym sezonie.
W tym sezonie żużlowe mecze na toruńskim stadionie cieszyły się średnim zainteresowaniem kibiców. Narzekający na drogie wejściówki ludzie woleli oglądać spotkania swojej drużyny w telewizji, a trybuny najnowocześniejszego obiektu w Polsce świeciły pustkami. W przypadku zbliżającego się turnieju GP takich problemów nie będzie.
Wszystkie bilety na sobotnie zawody są już dawno sprzedane. Ostatnia, udostępniona przez gospodarzy w ubiegłym tygodniu partia, rozeszła się błyskawicznie. A nie były tanie... Za najtańszy normalny bilet trzeba było zapłacić 90 złotych. Miejsca w lepszych sektorach kosztowały 140 złotych, a za przywilej oglądania najlepszych żużlowców świata z trybuny głównej trzeba było wyłożyć 350 i 450 złotych!
Organizatorzy szacują, że w sumie na MotoArenę wejdzie ponad 16,5 tysiąca widzów, bo ponad 1000 najbardziej wytrwałych fanów speedwaya zdecydowało się na kupno kosztujących po 60 złotych wejściówek na... miejsca stojące.
Spóźnialscy mają dwie możliwości zobaczenia walczących o indywidualne mistrzostwo świata zawodników. Jedna to wizyta na zaplanowanym na piątek oficjalnym treningu. Wystarczy za 12 złotych kupić program sobotnich zawodów, który dzień przed imprezą będzie przepustką na trybuny.
Druga opcja będzie o wiele bardziej kosztowna. Ostatnie bilety na Grand Prix Polski można kupić u koników, a ci oczywiście chcą sporo zarobić. Za bilet, który w kasie kosztował 90 złotych, u handlarzy trzeba zapłacić od 200 do 250 złotych.
Raikkonen i Kubica w jednym zespole?
