W hitowym meczu 27. kolejki T-Mobile Ekstraklasy piłkarze Legii Warszawa przegrali 0:1 z Lechem Poznań. Zwycięskiego gola strzelił w 25. minucie Artjoms Rudnevs, który wykorzystał dobre podanie Rafała Murawskiego, a piłkę po drodze sprytnie pomiędzy nogami przepuścił Vojo Ubiparip. Kolejorz po tym zwycięstwie wskoczył na 4. miejsce w tabeli i traci do lidera tabeli - którego dziś ograł - już tylko cztery punkty. Do końca sezonu pozostały trzy mecze.
Gospodarze dominowali na murawie do momentu, aż nie stracili bramki. W dalszej fazie spotkanie było wyrównane, a lepsze sytuacje stwarzał sobie Lech. Przyjezdni jednak głównie skupiali się na rozbijaniu ataków rywala i dowiezieniu jednobramkowej przewagi do końca. Okazji na podwyższenie jednak nie brakowało, lecz Rudnevs nie był już tak skuteczny jak wcześniej. Twierdza padła - Legia odniosła pierwszą porażkę na Pepsi Arena od siedmiu miesięcy.
- To był dla nas bardzo trudny mecz. Legia to klasowa drużyna i nieprzypadkowo jest liderem rozgrywek. Jednak zwyciężył zespół i struktura gry defensywnej. Legia stworzyła sobie kilka groźnych sytuacji, ale potrafiliśmy to przetrzymać. My natomiast stworzyliśmy sobie może trzy okazje, z czego jedną wykorzystaliśmy. Dwie zmiany w moim zespole były wymuszone. Henriquez i Wołąkiewicz zeszli z boiska z kontuzjami. Podczas mojej krótkiej pracy w Lechu słyszałem już o dwóch trenerach, którzy mieliby mnie zastąpić. Decyzja zależy natomiast do zarządu klubu. Jedno od początku było jasne: jeżeli awansujemy do europejskich pucharów, to mój kontrakt zostanie przedłużony - powiedział po meczu Mariusz Rumak.
