Taylor Townsend jeszcze do piątku robiła furorę na tegorocznym turnieju Rolanda Garrosa. Amerykanka najpierw nieoczekiwanie wyeliminowała z zawodów swoją znacznie bardziej utytułowaną rodaczkę, Vanię King, a potem została sensacyjną pogromczynią faworytki gospodarzy, Alize Cornet.
Rozpędzoną 18-latkę z USA zatrzymała dopiero w trzeciej rundzie Carla Suarez Navarro. Townsend tym razem nie poszła za ciosem i nie zdołała sprawić w Paryżu kolejnej niespodzianki, ulegając Hiszpance 4:6, 4:6.
Młoda debiutantka swoją obecność w mediach zaznaczyła nie tylko z powodu doskonałej formy, ale i widocznej nadwagi. Gołym okiem widać, że juniorska mistrzyni Australian Open ma poważny problem z otyłością, ale to nie przeszkadza jej w agresywnej grze i solidnym serwowaniu.
Townsend we francuskim Wielkim Szlemie wystąpiła dzięki tzw. dzikiej karcie, otrzymanej od organizatorów. Amerykanka zajmuje aktualnie dopiero 205. miejsce w rankingu WTA, ale sportowe gazety już okrzyknęły ją następczynią Sereny Williams.
.jpg)
