W rewanżowym spotkaniu półfinałowym Pucharu Polski piłkarze Wisły Kraków pokonali 3:1 Ruch Chorzów. Pomimo zwycięstwa mistrzowie Polski nie zagrają w finale, gdyż przegrali w serii rzutów karnych 6:5 i odpadli z rozgrywek. Wynik ten oznacza dla Białej Gwiazdy tylko jedno - w następnym sezonie nie zobaczymy jej w europejskich pucharach.
Trener Michał Probierz jako, że musiał odrabiać z straty z pierwszego meczu, w którym jego podopieczni przegrali 1:3, zdecydował się na grę trzema obrońcami. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bowiem Wisła niepodzielnie rządziła na murawie, a Ruch nie mógł nawet przedostać się pod jej pole karne - nie mówiąc już o stworzeniu sytuacji podbramkowej.
Gospodarze wyszli na prowadzenie w 23. minucie - z rzutu karnego Matko Perdijicia pokonał Cwetan Genkow. W pierwszej połowie Bułgar miał jeszcze kilka dobrych okazji na zdobycie gola, jednak brakowało szczęścia. Zaraz na początku drugiej odsłony, to ekipa z Krakowa była już jedną nogą w finale Pucharu Polski - Sergei Pareiko podał do Maora Meliksona, ten jeszcze wykorzystał niezdecydowanie obrońców i po chwili starty były odrobione.
Niedługo potem bezmyślnie w polu karnym faulował Dragan Paljić (choć trudno to też nazwać faulem na rzut karny), a jedenastkę pewnie wykorzystał Paweł Abbott. Sytuacja na pewno zabolała Wiślaków, gdyż był to jeden z nielicznym wypadów Niebieskich w ich szesnastkę, a cała wcześniejsza praca poszła na marne. Minuty upływały i wydawało się, że to goście pomimo porażki, wyjdą z tego starcia zwycięsko.
Nie był to jednak koniec emocji. W 90. minucie Małecki zagrywał na głowę Genkowa, a ten strzelił "bramkę na dogrywkę". W niej Wisła grała już czterema obrońcami, jednak nadal dominowała - trafiła nawet raz w poprzeczkę. Seria rzutów karnych należała już jednak do gości, a świetnie w bramce spisywał się Matko Perdijić.
