Polskie siatkarki zakończyły rywalizację na mistrzostwach Europy na 11. miejscu. W czterech spotkaniach jakie rozegrały, zdołały odnieść tylko jedno zwycięstwo. Biało-Czerwone pokonały dobrze radzącą sobie w ostatnim czasie Białoruś, a ta wygrana pozwoliła im wyjść z grupy. W kolejnej fazie nasze reprezentantki walczyły o ćwierćfinał z Włoszkami, ale mecz ten był kompromitacją, a najlepiej świadczy o tym ostatni set, który został przegrany do 13. Szkoleniowiec upatruje słabszą postawę w kwestii mentalnej.
- Biorę ten wynik na siebie i na nikogo nie będę zrzucał winy. Może nie wiem wszystkiego o tym zespole. Próbowaliśmy pracować jak najlepiej, starałem się dotrzeć do dziewczyn. Różne opinie słyszałem przed mistrzostwami, m.in. że nie wyjdziemy z grupy. Jednak to zespół, który robił furorę w Grand Prix i miał być czarnym koniem turnieju, czyli Bułgaria, szybciej pojechał do domu. Szukałem w każdym meczu różnych rozwiązań. Ktoś powie, że to był błąd, ale z drugiej strony jak się nie szuka, to się nie znajdzie. Rotowałem składem, może przez to brakowało stabilności, ale robiłem to dla dobra drużyny – powiedział Makowski.
.jpg)
.jpg)
.jpg)