Po wczorajszym zwycięstwie nad reprezentacją Brazylii, dziś polscy siatkarze dość sensacyjnie przegrali w 2:3 (25:23, 23:25, 21:25, 25:22, 9:15) z Finlandią w drugim meczu Ligi Światowej. W ostatnim spotkaniu Biało-Czerwoni zagrają z Kanadą, która także pokonała Canarinhos i zajmuje pierwsze miejsce w grupie.
Dobra postawa w pierwszym secie Jakuba Jarosza pozwoliła Polakom wygrać tę odsłonę do 23. Pozostałe dwie partie należały do Finów, których prowadzi obecnie były selekcjoner Polaków Daniel Castellani - nie ma go w USA z powodu problemów z wizą. W drugim secie przespaliśmy końcówkę, natomiast w trzecim szybko zrobiło się 10:4 i wiadomo było, że o zwycięstwo będzie już niezwykle ciężko.
Czwarty set był wyrównany, a kibice oglądali siatkówkę na najwyższym poziomie. Przewagę mieli Polacy i udało im się dowieźć nieznaczne prowadzenie do samego końca. W tie-breaku nasi siatkarze zostali wręcz zmiażdżeniu przez rywala ze Skandynawii, który wyszedł na prowadzenie 11:4, a niedługo potem zakończył spotkanie. Pozostaje mieć nadzieje, że podopieczni Andrea Anastasiego wygrają ostatnie spotkanie i znajdą się na pierwszym miejscu w grupie.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
