Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel w miniony weekend odnieśli swój życiowy sukces, wygrywając wielkoszlemowy turniej w Hadze. Polacy po zwycięstwie w Holandii nie zamierzali spoczywać na laurach i także w swoim następnym starcie pokazali się z bardzo dobrej strony.
Nasi siatkarze plażowi byli o krok od powtórzenia swojego wyczynu z poprzedniego tygodnia. Biało–czerwoni przez zawody w Kalifornii szli jak burza i zostali zatrzymani dopiero w finale. Ich pogromcami okazali się doskonale im znani Philipp Dalhausser i Sean Rosenthal.
Amerykanie przed własną publicznością zrewanżowali się polskiej parze za porażkę w Hadze, ale Fijałek i Prudel znów spisali się wyśmienicie. Niezwykle wyrównana była partia otwarcia, w której obie „dwójki” przez dłuższy czas szły łeb w łeb i losy tego seta rozstrzygnęła gra na przewagi. Wojnę nerwów lepiej wytrzymali biało–czerwoni, którzy triumfowali 24:22.
„Jankesi” nie zamierzali jednak składać broni i z wynikiem 21:17 wyrównali stan finałowego pojedynku, doprowadzając do tie–breaka. Ta wygrana wyraźnie uskrzydliła gospodarzy, którzy zdominowali decydującą odsłonę meczu, zwyciężając 15 do 9.
Trzeba zaznaczyć, że spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie i niewątpliwie było godne finału w Long Beach.
Wynik meczu: Grzegorz Fijałek/Mariusz Prudel 24:22, 17:21, 9:15 Philipp Dalhausser/Sean Rosenthal.
