Waldemar Fornalik mocno zaskoczył wszystkich, wysyłając powołania na najbliższe mecze eliminacyjnego do mistrzostw świata. Selekcjoner postanowił zabrać ze sobą Marcina Wasilewskiego, Sławomira Peszko, Grzegorza Wojtkowiaka oraz Mariusza Lewandowskiego. Wszyscy ci gracze to piłkarscy emeryci. W dodatku zarzuca się trenerowi, że kilku z nich i tak nie widział w akcji na żywo, zanim zdecydował się powołanie ich do kadry.
- Te powołania zszokowały? Dlaczego? Po prostu powinienem odpowiedzieć, że taka jest moja decyzja jako selekcjonera...Mariusz systematycznie gra w swoim zespole w dość silnej lidze. Przyglądaliśmy mu się. Zna specyfikę Ukraińców, ale podkreślę, że zadecydowały walory sportowe. Wasilewski choć dopiero znalazł klub szybko wszedł do składu. Zagrał w zespole pełne 90 minut i spisał się nieźle. Podkreślam, że powołanie nie oznacza, że od razu zagra. Ilość powołań ze względu na zagrożonych kartkami będzie większa, niż normalnie – powiedział Fornalik.
- Peszko kiedy pojawia się na boisku, to wiele daje swojemu klubowi, jest szybki, potrafi odmienić losy spotkania. Odwiedziłem go. Moim zdaniem nabrał ogłady. Wojtkowiaka widziałem w ostatnim meczu z Borussią, ale wcześniej też analizowaliśmy jego ligowe występy. W defensywie mamy problemy, ale to nie jest nowość. W tej formacji wiele przez te eliminacje nie udało się z różnych powodów zrobić – dodał.
