Wiktoria Azarenka po wygranym spotkaniu 6:1, 6:2 z Shaharą Peer, postanowiła wycofać się z turnieju WTA na kortach ziemnych w Rzymie, a jako powód rezygnacji podała kontuzję barku. Liderka światowego rankingu tenisistek w trakcie spotkania nie dała po sobie poznać, że coś jej dolega, dopiero po meczu ogłosiła, że wycofuje się z turnieju, bowiem nie chce ryzykować poważniejszej kontuzji przed startem wielkoszlemowego Roland Garros - rozpoczyna się 27 maja.
- Było mi przykro, że musiałam wycofać się z turnieju w Rzymie. Robiłam co mogłam, ale rozpoczynając rywalizację nie byłam w pełni zdrowa - żaliła się Azarenka na swoim Twitterze. Białorusinka dodała także, że WTA nie chroni zawodniczek w należyty sposób. - Jeżeli regulamin WTA byłby inny, mogłabym skoncentrować się na powrocie do zdrowia. Nie mogłam jednak pozwolić, aby do mojego rankingowego dorobku dopisane zostało kolejne zero.
Całą sytuacje bardzo szybko skomentowała Maria Szarapowa - Ona jest częściej kontuzjowana, niż ktokolwiek inny, a ciągle jest numerem jeden. W ubiegłym roku miała więcej kontuzji, niż którakolwiek inna tenisistka. Czasami wycofuje się z turniejów, a dwa dni później możesz zobaczyć ją podczas treningu - powiedziała Rosjanka. W ubiegłym sezonie Azarenka oddała aż pięć meczów - w Indian Wells, Stuttgarcie, Rzymie, Eastbourne i Pekinie.
Pomimo kontuzji Wiktoria miała wystąpić za dwa dni na turnieju WTA w Brukseli, jednak nie dogadała się co do kwestii finansowych. - Prowadziliśmy rozmowy z Wiktorią Azarenką, ale nie chcieliśmy wydawać aż tylu pieniędzy na jej występ - powiedział Dominique Monami, dyrektor turnieju. Trzeba przyznać, że w słowach Rosjanki jest dużo prawdy - gdyby wynagrodzenie finansowe było wyższe, Azarenka bardzo szybko zdołałaby wyleczyć swoją kontuzje.