Dla Usaina Bolta zbliżające się igrzyska olimpijskie w Rio, to nie tylko okazja do wywalczenia kolejnego złotego medalu na tej imprezie, ale również do udowodnienia całemu światu, że przez ponad niemal dziesięć lat można zachować najwyższą formę. Jamajski sprinter wystrzelił w Pekinie w 2008 roku, gdy zdobył złoty medal w biegu na 100 i 200 metrów, a także w sztafecie 4x100 metrów. Od tamtej pory pozostaje największą lekkoatletyczną gwiazdą.
''Błyskawica'' wówczas w każdym z biegu poprawiał wszystkie rekordy świata. Cztery lata później w Londynie również we wszystkich biegach stawał na najwyższym podium.
21 sierpnia, a więc już po wszystkich startach w Rio, Bolt będzie miał 30 lat. Zapewne będą to jego ostatnie igrzyska olimpijskie, w których będzie liczył się w walce o czołowe lokaty. Patrząc jednak na to, że jest to człowiek niezwykły, kto wie czy nie zaskoczy i ponownie nie przystąpi do rywalizacji o medal za cztery lata.
Aktualnie zapowiada, że jego forma przed rywalizacją w Brazylii rośnie z dnia na dzień. Pierwszy start już 13 sierpnia na królewskim dystansie. Usain dodaje całej otoczce jego startu czegoś niezwykłego mówiąc, że będzie to coś więcej niż walka o zwycięstwo. - Liczę na to, że w Rio pobiegnę najlepiej w życiu. Rekord świata to mój jedyny cel. Jedyna rzecz, której nikt nie może podważyć. Nikt. W futbolu panuje debata o tym, kto jest najlepszy na świecie i dlaczego. W sprincie tego nie ma. Ten, kto bije rekordy, jest po prostu najszybszy. Wydaje mi się, że moje rekordy zapiszą się na lata - powiedział w jednym z wywiadów.
Jeden z najlepszych lekkoatletów w historii w trakcie krótkiego lekkoatletycznego sezonu z reguły jest niewidoczny. Pojawia się głównie na wielkich imprezach, a tam odpala niczym petarda. Wystarczy tylko wspomnieć o jego licznych tytułach na mistrzostwach świata - chociażby w ubiegłym roku w Pekinie.
Multimedalista jest człowiekiem nadzwyczajnym. W żadnej dyscyplinie sportowej, w rywalizacji indywidualnej, nie ma takiego zawodnika który przez tyle lat potrafiłby udowodnić swoją dominację na najważniejszych imprezach sportowych w sezonie. W tym roku zagrozić mu mogą Amerykanie Justin Gatlin i Trayvon Bromell oraz Jimmy Vicaut.
Wydaje się, że jedyną rzeczą jaka może do zatrzymać to... on sam. Dokładnie mówiąc falstart i dyskwalifikacja. Spotkało go to już w 2011 roku w biegu na 100 metrów na mistrzostwach świata w koreańskim Daegu.
