Tegoroczny Tour de France przeszedł już do historii. Ostatni etap w Paryżu zgodnie z przewidywaniami rozstrzygnął się na ostatniej prostej, a główną rolę odegrali na nim sprinterzy z poszczególnych ekip.
Na Polach Elizejskich triumfował Marcel Kittel. Niemiec doskonale finiszował, „połykając” na ostatnich metrach rewelacyjnego Norwega Alexandra Kristoffa. Skład podium uzupełnił z kolei Litwin Ramunas Navardauskas.
Swoich sił próbował w ucieczce Richie Porte. Australijczyk chciał za wszelką cenę uratować w niedzielę honor grupy Sky, która po wycofaniu się z imprezy Christophera Froome’a była całkowicie niewidoczna. Jego akcja ostatecznie zakończyła się niepowodzeniem, czego należało się spodziewać.
Cały etap tradycyjnie przebiegał w sielankowej atmosferze i kolarze przez większość czasu jechali bardzo spokojnie, z uśmiechem na twarzy zbliżając się do finiszu w stolicy Francji. Nerwowe chwile przeżywał przez kilka minut Jean Christophe Peraud. Drugi cyklista „Wielkiej Pętli” z własnej winy zaliczył niegroźny upadek, przez który stracił sporo dystansu do peletonu. Wówczas czołowi przedstawiciele grupy zasadniczej zdecydowali zwolnić tempo i poczekać na bohatera „Trójkolorowych”.
„Etap przyjaźni” w Paryżu nie przyniósł żadnych zmian w klasyfikacji generalnej. Zdecydowane zwycięstwo w Tour de France odniósł Vincenzo Nibali przed wspomnianym Peraudem i Thibautem Pinotem. Zieloną koszulkę dla najlepszego sprintera w cuglach wywalczył Peter Sagan. Słowak w tej rywalizacji nie miał sobie równych, choć nie wygrał w tym roku żadnego etapu.
Polaków najbardziej interesowała jednak batalia górali, która pomyślnie zakończyła się dla Rafała Majki. Skromny chłopak z Zegartowic był najlepszy na dwóch najtrudniejszych odcinkach w Alpach i Pirenejach.
1. Marcel Kittel | Niemcy | 3h:20,50 |
2. Alexander Kristoff | Norwegia | |
3. Ramunas Navardauskas | Litwa | |
4. Andre Greiper | Niemcy | |
5. Mark Renshaw | Australia | |
6. Bernhard Eisel | Austria |