2011.09.30// P. Rączka
Za nami pierwsze dwa spotkania 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. W pierwszym pojedynku spotkały się drużyny, które w tegorocznym sezonie są beniaminkami. Lepszy w tym starciu okazał się ŁKS Łódź, który pokonał 2:1 Podbeskidzie Bielsko Biała. Dla gospodarzy był to pierwszy mecz przy ul. Unii, gdyż wcześniej rozgrywali swoje spotkania na obiekcie GKS Bełchatów. Kibice wszystkie bramki oglądali dopiero w drugiej połowie. Po trafieniu w 48. minucie Roberta Demjana goście wyszli na prowadzenie. ŁKS odpowiedział siedem minut, a wyrównującego gola zdobył Sebastian Szałachowski. Dziesięć minut później Marek Saganowski zdobył zwycięską bramkę. Z przebiegu meczu lepiej na boisku prezentowali się goście, jednak nie udało im się wywieźć z Łodzi chociażby jednego punktu.
Ciągle bardzo ciężko o zwycięstwo ma Lechia Gdańsk, która po raz kolejny nie potrafiła zdobyć na własnym obiekcie kompletu punktów. GKS Bełchatów choć w lidze prezentuje się krótko mówiąc słabo, to dziś na PGE Arena był drużyną znacznie lepszą. Do udokumentowania tego zabrakło tylko jednej rzeczy – skutecznego napastnika. Najwięcej okazji na strzelenie zwycięskiej bramki miał były piłkarz Lechii - Paweł Buzała. Swoje okazje mieli również gospodarze – choć znacznie mniej niż goście. Znakomite sytuacje zmarnowali Josip Tadić i Łukasz Surma w 36. minucie meczu oraz Krzysztof Bąk, który nie trafił przysłowiowej "setki". Na trzy minuty przed końcowym gwizdkiem, zwycięstwo Władcą Północy mógł zapewnić Ivans Lukjanovs, ale fantastycznie interweniował Łukasz Sapela.