W sobotni wieczór na stadionie przy ul. Łazienkowskiej rozegrano mecz na szczycie T-Mobile Ekstraklasy. W hicie 10. kolejki Legia Warszawa podejmowała u siebie Lecha Poznań. Spotkanie stało na dość wysokim poziomie i było doskonałą promocją polskiej ligi. Siedzący na trybunach zagraniczni skauci, jak i kibice nie mogli narzekać na nudę i brak goli.
W 33. minucie piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Barry Douglas, co spowodowało ogromne zamieszanie w polu karnym, w którym najlepiej odnalazł się Marcin Kamiński, pokonując stojącego między słupkami Dusana Kuciaka. Chwilę później goście podwyższyli prowadzenie po świetnej akcji Dariusza Formeli, ale do szatni mogli zejść nawet z trzybramkową zaliczką, gdyby sytuacji sam na sam z golkiperem miejscowych nie zmarnował Kasper Hamalainen.
Tuż po przerwie sprawy w swoje ręce wzięli „Wojskowi”, ale „Kolejorz” długo, bo do 76. minuty zachowywał czyste konto. Macieja Gostomskiego wrzutką zupełnie zaskoczył wówczas Tomasz Brzyski. Mistrzowie Polski za wszelką cenę starali się doprowadzić do wyrównania i w ostatniej chwili dzięki uderzeniu głową Dossa Juniora dopięli swego.
Poznaniacy mają czego żałować, bo trzy „oczka” w starciu z warszawską Legią po raz ostatni zdobyli 21 kwietnia 2012 roku. W innych sobotnich meczach Zawisza Bydgoszcz zremisował 1:1 z Ruchem Chorzów, a GKS Bełchatów ograł przed własną publicznością 1:0 Pogonię Szczecin.
Wynik meczu: Legia Warszawa 2:2(0:2) Lech Poznań.
