Trudno sobie wyobrazić, żeby w najbliższym czasie doszło do pojedynku Artura Szpilki z Krzysztofem Włodarczykiem, ale gdyby taka walka faktycznie miała miejsce, moglibyśmy być światkami niezwykle zaciętego starcia. Jak się okazuje, choć obaj wywodzą się z grupy Sferis KnockOut Promotions i od wielu często odbywają wspólne sesje treningowe, to jednak osobiście nie przepadają za sobą. Jak na razie kariera obu pięściarzy zmierza w zupełnie innym kierunku i tylko potknięcia mogą sprawić, że dla pieniędzy wejdą obaj do ringu.
- Życzę mu jak najlepiej, ponieważ jest to Polak, ale nie widzę tego osobiście, bo jest to kołek i jak się trafia ktoś odrobinę lepszy na nogach, to już jego cały boks nie istnieje. Nie chcę o nim gadać, będzie walka, z miłą chęcią zmierzę się z nim, załatwimy sobie sprawy które zawsze w nas drzemały. Kibice tego nie wiedzą, ale na obozach brakowało tylko iskry, żebyśmy się pobili. Trener był przy tych sytuacjach i nas stopował – powiedział Szpilka.
