Dzisiejszego wieczoru Albert Sosnowski miał skrzyżować rękawice z Ukraińcem – Aleksandrem Dimitrienką. Zawodnicy mieli potykać się o tytuł mistrza Europy w kategorii ciężkiej. Pojedynek miał odbyć się podczas gali bokserskiej w Schwerinie. Z potyczką wiązały się ogromne emocje, gdyż popularny „Smok” po raz drugi w karierze stanął przed szansą wywalczenia pasa mistrza Starego Kontynentu.
Ostatecznie walka została odwołana z powodu problemów zdrowotnych Dimitrienki, który zemdlał w szatni przed walką. Kolejno, pięściarz udał się na specjalistyczne badania lekarskie do najbliższego szpitala. Na razie nie wiadomo, co było powodem zasłabnięcia zawodnika.
Szkoda, że nie było nam dane podziwiać występu obu pięściarzy. Dimitrienko od dłuższego czasu obwieszczał, że nie ma zamiaru oddać tytułu i zrobi wszystko, by zejść z ringu jako zwycięzca. Sosnowski zaś, zapowiadał iż pragnie znokautować rywala. Ewentualny triumf w pojedynku mógł mieć pokaźny wpływ na dalszy przebieg kariery zarówno polskiego jak i ukraińskiego boksera.
„Jestem zaskoczony tym, co się stało. To dla mnie niezwykłe rozczarowanie, gdyż poświęciłem dwa miesiące na przygotowania do tej walki. W związku z takim obrotem sprawy cała praca poszła na marne. Przyjechałem do Schwerina po pas i chciałem zabrać go do Polski. Sądzę, że Sascha po prostu nie wytrzymał presji. Przede wszystkim życzę mu zdrowia. Zobaczymy jaką decyzję tej sytuacji podejmie EBU. Jeśli Dimitrienko wróci do formy to może w najbliższym czasie uda nam się spotkać” – powiedział Sosnowski.
„W dalszym ciągu jestem głównym pretendentem do tytułu. Poniosłem ogromne koszty przygotowania, ale w tej chwili to nie jest najważniejsze. Mimo wszystko dalej będę ciężko trenował, by nie wypaść z rytmu. Sprawą zajmie się mój menedżer, na razie trudno jest mi cokolwiek powiedzieć" - dodał.
"Po tym zdarzeniu spotkałem się z Dimitrienka, gdyż chciałem dowiedzieć się, co tak naprawdę się stało. Porozmawialiśmy kilka chwil, potem podaliśmy sobie dłonie w geście fair – play. Obaj życzyliśmy sobie wszystkiego najlepszego. W tej sytuacji pozostało mi tylko życzyć Dimitrience powrotu do zdrowia, bo to jest na obecny moment priorytet” – zakończył.
A tak sie martwilem o naszego Albercika, a tu Dimitrienko nie wytrzymal cisnienia :) Ciekawe co sie stalo tak na prawde?
Nie jestem wielkim fanem teori spiskowych ale w tym wypadku troche to wszystko dziwne. Mam nadzieje ze nie planuja jakiegoś walka Albertowi.
W szatni chyba była cały czas kamera i EBU powinno zbadac wszystko co się tam działo.
