Wayne Rooney kilka tygodni po tym jak ogłosił, że zamierza odejść z Manchesteru United, przyznał teraz co tak naprawdę było tego powodem. Reprezentant Anglii był zły na szkoleniowca, że ten nie wystawia go na jego nominalnej pozycji – czyli w ataku. Miejsce popularnego "Wazza" zajął Robin van Persie, przez co trener często rotował w składzie. 27-latek zapomniał już jednak o wszystkim i teraz chce pracować pod okiem Davida Moysa i wraz z nim święcić kolejne sukcesy klubu.
- Wszyscy w klubie wiedzieli, na jakiej pozycji chcę grać i myślę, że dlatego byłem rozczarowany. Powiedziano mi, że mam biegać w pomocy, a ja nie chciałem. Po prostu pomyślałem, że w końcu musi nadejść moment w mojej karierze, w którym być może powinienem zachowywać się trochę bardziej samolubnie. Czułem, że nie gram źle w środku pola, ale nie chciałem mimo to tam występować. W przeszłości nie miałem z tym problemów, ale uważałem, że zasługiwałem na grę jako napastnik. Było to rozczarowujące i może dlatego, w niektórych meczach, wypadałem słabiej – powiedział Rooney.
.jpg)
