Roger Federer ma kolejny udany tenisowy sezon za sobą. Szwajcar ciągle jest topowym zawodnikiem, z którym musi liczyć się każdy - a najlepiej świadczy o tym drugie miejsce w rankingu ATP. Zdobywca siedemnastu tytułów wielkoszlemowych zauważa jednak, że trzeba uatrakcyjnić tę dyscyplinę, a najlepszym sposobem na to będą szybsze korty.
Niektóre nawierzchnie są na tyle wolne, że nawet po mocnym uderzeniu - gdy wydaje się, że musi zostać zdobyty punkt – piłka wraca na drugą stronę siatki. Najlepszym przykładem na to jest tegoroczny finał Australian Open, gdzie pojedynek trwał niecałe sześć godzin. 31-letni tenisista jest zdania, że wolne korty z coraz lepszym przygotowaniem fizycznym zawodników sprawiają, iż mecze trwają dłużej niż powinny, a do tego faworyzowani są szybsi i bardziej dynamiczni gracze.
- Po prostu zróbcie szybsze korty, wtedy jest trudniej bronić. Wtedy liczy się bardziej ofensywny styl. Tylko na tych rodzajach kortów można się bronić w sposób, w jaki to się teraz odbywa. Myślę, że to jest ekscytujące, ale jest jednocześnie ciężkie. Rozgrywasz piętnaście świetnych odbić, a i tak kończy się błędem. Wydaje mi się, że niekiedy szybsze korty mogłyby pomóc. Od czasu do czasu można by wprowadzać coś szybszego. Zawodnicy mogliby się uczyć różnych stylów. Mogliby zrozumieć, że chodzenie do siatki nie jest taką złą rzeczą - dodał.
.jpg)
