Pierwsze spotkanie mistrzowie Polski wygrali 1-0, rewanż miał dać Lechowi awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej i grubą kasę - za przejście do dalszych rozgrywek można zainkasować co najmniej 900 tys. euro.
Mecz rewanżowy na dobre się nie zaczął, a Lechici zarobili już pierwszą kartkę – konkretnie Bandrowski. Nie wielu przypuszczało wówczas, iż w podobnym stylu będzie przebiegać spotkanie do ostatniego gwizdka sędziego.
Pierwsze minuty to ostrożne i szarpane granie obu drużyn, dużo strat i dalekich przerzuceń z pominięciem pomocy. Pierwszy groźny strzał Dnipro ma miejsce w 10. minucie - bez większych problemów broni Buric. Kolejne minuty to rosnąca przewaga ukraińskiego zespołu, który naciera skrzydłami głównie za sprawa obrońcy Mandziuka.
Lech budzi się po 20. minucie za sprawą Kiełba, który oddaje dwa mocne strzały z dystansu. Od tego momentu Dnipro widocznie zwalnia, ukraińscy zawodnicy coraz częściej muszą posiłkować się faulem, by odebrać piłkę poznaniakom. Pierwsza odsłona to twarde zawody, piłkarze walczą o każdy skrawek boiska, a klarownych sytuacji podbramkowych jak na lekarstwo.
Początek drugiej części meczu toczy się bez większych zmian, obie drużyny wymieniają ciosy – głównie poprzez faule i niezgrabne dalekie wybicia. 65. minuta: Lech nie zachwyca, Dnipro również, tempo spotkania wyraźnie siada, a gra staje się jeszcze nudniejsza i bardziej brutalna. Łokcie lądują na twarzach i szyjach przeciwników, koszulki trzeszczą w szwach.
Po okresie wyrównanej kopaniny i szarpaniny znowu zaczyna rosnąć przewaga Ukraińców. W 85. minucie Lech w końcu stwarza groźną sytuację - zawodnicy wyraźnie oczekują na upragniony koniec meczu, który arbiter odgwizduje po 3 doliczonych minutach... Remis 0:0 i Lech w fazie grupowej Ligii Europejskiej!