Po udanych meczach w II i III rundzie eliminacji Ligi Europejskiej, piłkarze Śląska Wrocław rozpalili u wszystkich nadzieję, że klub będzie w stanie dostać się do fazy grupowej. Apetyt rósł w miarę jedzenia, jednak dziś życie zweryfikowało wszystko. Podopieczni Oresta Lenczyka przegrali na własnym stadionie 1:3 i w zasadzie stracili szansę na awans. Wielka szkoda, bo wicemistrz Polski był wielką nadzieją polskiej piłki na ten sezon. Najsłabszy potencjalny z możliwych rywali na jakiego mógł trafić Śląsk, okazał się jednak zbyt silny.
Zaczęło się dobrze, bo już w 15. minucie meczu Sebastian Mila popisał się fantastycznym strzałem z rzutu wolnego, dając prowadzenie swojej drużynie. Osiem minut później Grigor zdobył wyrównującą bramkę strzałem zza pola karnego. Kelemen był w tej sytuacji bez szans – najpierw był rykoszet, by po chwili piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Przewaga gości non stop rosła, gracze Śląska nie byli w stanie powstrzymywać ich ataków, a głównym sposobem przerywania ich akcji były faule. Rozpędzony Rapid wyszedł na prowadzenie w 34. minucie – do płaskiego podania z lewej strony nogę dostawił Roman, pakując piłkę w oknie bezradnego Kelemena.
Orest Lenczyk musiał szukać bramek i na drugą połowę wyszedł Voskamp oraz Madej. Ofensywne ustawienie wicemistrza Polski jednak nie przyniosło zamierzonego efektu. Okazji na wyrównanie było kilka, jednak napastnicy Śląska nie potrafili znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez Comana. Co nie udało się gospodarzą udało się gościom - w 78. minucie Rumuni podawali sobie piłkę w polu karnym Śląska, a po chwili wynik podwyższył Apostol strzelając do pustej bramki. Wrocławianie po tej bramce nie byli w stanie się już podnieść i czekali tylko na końcowy gwizdek.
