W meczu 33. kolejki Premier League piłkarze Liverpoolu wygrali 3:2 z walczącym o utrzymanie Blackburn Rovers. The Reds z ostatnich ośmiu spotkań wygrali tylko jedno i w starciu z outsiderem potrzebowali trzech punktów jak wody. Pierwszy kwadrans ułożył się dla nich fantastycznie, bowiem w tym czasie dwukrotnie na listę strzelców wpisywał się Maxi Rodriguez. Piękny sen skończył się w 25. minucie gdy czerwoną kartką został ukarany Doni.
W bramce pojawił rezerwowy bramkarz Brad Jones, jednak przy strzale z rzutu karnego Yakubu, nawet nie musiał interweniować, gdyż piłka nie leciała w światło bramki. W 61. minucie zawodnik gospodarzy ponownie ustawił piłkę na jedenastce, jednak tym razem już się nie pomylił. Była to jego druga bramka w tym meczu - wcześniej trafił po podaniu Davida Dunna. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończyły się podziałem punktów, w doliczonym czasie gry Daniel Agger zagrał do Andy'ego Carrolla, a ten zapewnił swojej drużynie cenne trzy "oczka".
- Żadne pochwały, jakich mógłbym użyć nie będą przesadą odnośnie charakteru i poświęcenia, jakie pokazali dziś zawodnicy. Mieli wspaniały start, prowadzili dwoma bramkami, a po pół godzinie gry musieli grać w 10. Z pomocą kibiców, którzy popychali nas do przodu, radziliśmy sobie naprawdę dobrze w drugiej połowie. Myślę, że zwyczajnie zasłużyliśmy na zwycięstwo - powiedział po meczu Kenny Dalglish.
