Do mistrzostw Europy pozostaje coraz mniej dni, coraz mniej meczów kontrolnych, a problemy jakby nie patrzeć wzrastają z każdym tygodniem. Początek nieszczęść oczywiście trzeba liczyć od momentu objęcia kadry przez Franciszkę Smudę, bo to wtedy właśnie rozpoczęła się operacja pod kryptonimem – EURO. Zaczęło się słabo, żeby nie napisać bardzo słabo. Obecnie z dwudziestu dwóch spotkań, kadra wygrała tylko.. 8, m.in., z Mołdawią, Singapurem, a nawet z Tajlandią. Wartości tych meczów i tych zwycięstw nie trzeba wyjaśniać żadnemu sympatykowi piłki nożnej, a dla tych którzy piłką nożną interesują się "od święta", można napisać – ambitny I-wszo ligowiec też mógłby ich pokonać.
Dziś spotkanie z Gruzją – Gruzją która nie będzie łatwym przeciwnikiem i na pewno nie przyjadą przegrać. W eliminacjach do przyszłorocznej imprezy w Polsce i na Ukrainie, w ostatnim czasie m.in. wygrali, a później nieznacznie przegrali z Chorwacją. Choć o rywalach piszę się bardzo mało, gdyż na topie znajduje się sprawa Łukasza Piszczka i Eugena Polanskiego, to jednak przeciwnika nie ma co lekceważyć. Mecz na pewno będzie wyrównany, a o zwycięstwie może przesądzić jedna akcja.
Warto wygrać bo już za niecały miesiąc czekają nas dwie porażki – z Meksykiem i Niemcami. Bo trudno uwierzyć w to, iż zdobywcy CONCACAF z przed miesiąca w składzie z Javeirem Hernandezem lub kilkukrotni mistrzowie Świata, pozwoliła reprezentacji Polski ugrać w tych meczach choć remis. Przed nami coraz bardziej trudne spotkanie i coraz bardziej wymagający przeciwnicy. Spotkania na pewno będą atrakcyjniejsze, lecz na takimi etapie kadra powinna być już zbudowana w pełni i tylko powinna się już zgrywać. Niestety tak nie jest, a selekcjoner ciągle narzeka na to, iż nie zagrał jeszcze ani jednego meczu z takimi zawodnikami jakimi by sobie życzył. Miejmy nadzieję, że Franciszek Smuda jest przygotowany na to, że taka sytuacja może być do Euro, jak i w jego trakcie.
