Mateusz Matczak - reprezentant Polski w pływaniu, został znaleziony nieprzytomny w nocy z soboty na niedziele na al. Kościuszki 49/51. Pogotowie od razu zawiozło go do szpitala im. Barlickiego, a tam okazało się, że doznał urazu ręki oraz głowy - z krwiakiem wewnętrznym. Życiu pływaka nie zagraża niebezpieczeństwo, choć jego stan lekarze uznają za ciężki. Wiadomo już, iż przez dwa tygodnie będzie znajdował się w stanie śpiączki farmakologicznej.
- Patrol straży miejskiej dostrzegł leżącego mężczyznę, jego stan wskazywał na spożycie alkoholu. Jednocześnie jego zachowanie sugerowało, że może potrzebować pomocy. Służby zawiadomiły pogotowie i po wstępnych badaniach okazało się, że ten 23-letni mężczyzna wymaga przewiezienia na oddział intensywnej opieki medycznej z powodu zranionej ręki i głowy. Obecnie przebywa w stanie śpiączki farmakologicznej. Jego tożsamość została ustalona dopiero w szpitalu - poinformowała w rozmowie z telewizją Orange Sport, podinspektor Joanna Kącka.
Na ten moment nie wiadomo czy Matusz został pobitym czy doznał urazów przy upadku. Wiadomo tylko tyle, że wracał z imprezy i był pod wpływem alkoholu. Matczak to uczestnik mistrzostw świata i Europy - w swoim dorobku ma złote medale w kategorii juniorów. Do niego należy obecnie najlepszy w historii polskiego pływania wynik na 400 metrów stylem zmiennym. Za dwa miesiące miał walczyć na mistrzostwach Polski o kolejne medale na krajowym podwórku, a także o prawo startu w igrzyskach w Londynie.
- Na razie wszyscy jesteśmy w szoku. Mamy za mało informacji żeby odnieść się do całej sytuacji. Najważniejsze dla nas to, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Mamy nadzieję, że silny organizm sportowca sprawi, że szybko dojdzie do siebie. Jak zostanie wybudzony ze śpiączki będziemy mogli powiedzieć coś więcej. Ostatnio Mateusz koncentrował się na nauce i studiach. Nie poświęcał pływaniu tyle czasu co wcześniej - mówi wiceprezes Polskiego Związku Pływania, Paweł Słomiński.
