Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych pokonała 28:27 Algierię w pierwszym meczu turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich rozgrywanym w Alicante. Nasi reprezentanci zapowiadali, że nie chcą rozgrywać kolejnych horrorów, a w meczu z najsłabszym rywalem w grupie odniosą bezproblemowe zwycięstwo. Niestety o wygraną trzeba było drżeć do samego końca, a to dobrze nie wróży przed kolejnymi meczami.
Początek spotkania ułożył się bardzo dobrze dla Polaków. Po dwóch golach Bartosza Jureckiego prowadzili 2:0, a w dodatku rywale przez dwie minuty byli w osłabieniu. Biało-Czerwoni grali spokojnie i równie spokojnie powiększali swoją przewagę. Przy wyniku 6:3, Algieria niespodziewanie zdołali doprowadzić do remisu. Bogdan Wenta poprosił o czas i wpuścił na boisko Marcina Wicharego.
Nasi reprezentanci nie zdołali ponownie odskoczyć Algierczykom, a co gorsza rywal zaczął uciekać. W pewnym momencie zespół z Afryki prowadził nawet różnicą trzech goli. Po pierwszej połowie Polacy sensacyjnie przegrywali 11:13. Z początku drugiej odsłony toczyła się wyrównana walka. Biało-Czerwoni zdołali doprowadzić do wyrównania 16:16 i od tego momentu zaczęli grać niemal koncertowo.
Od tego momentu reprezentacja Polski zaczęła szybko budować przewagę. Dobrze na tym etapie gry prezentował się Rosiński, Jurecki, a także Wichary. Pod koniec meczu piłkarze ręczni z Algierii przeszli na krycie indywidualne, a w dodatku zaczęliśmy grać w podwójnym osłabieniu, pomimo tego zdołaliśmy utrzymać sześciobramkową przewagę. Prawdziwy koszmar zaczął się w końcówce. Rywale rzucili pięć bramek pod rząd, a zwycięstwo Polaków uratowała końcowa syrena.
.jpg)
.jpg)
