PŚ w skokach: Simon Ammann i Noriaki Kasai pierwsi ex aequo w Kuusamo, punkty Piotra Żyły

Noriaki Kasai i Simon Ammann wspólnie wygrali w sobotę konkurs Pucharu Świata na skoczni „Rukatunturi”. To dopiero dziesiąty przypadek w historii, gdy zawody kończą się zwycięstwem dwóch zawodników – ostatni raz podobna sytuacja miała miejsce w marcu 2013 roku, kiedy na najwyższym stopniu podium pod „Holmenkollen” w Oslo stanęli Gregor Schlierenzauer oraz Piotr Żyła.

Japończyk ze względu na wiek musi oszczędzać swoje siły i nie może zbytnio obciążać stawu skokowego, dlatego zrezygnował z oddania treningowej dla siebie próby w kwalifikacjach. Samuraj z Shimokawy w piątek był trzeci, a dzień później ponownie pokazał klasę i zasłużenie zajął pierwsze miejsce.

Reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni prowadzenie objął już na półmetku rywalizacji, popisując się najlepszą odległością dnia. Azjata uzyskał aż 145 metrów, zachwycając kibiców, trenerów i innych uczestników zmagań. Z kolei Szwajcar 100 punktów i 23. triumf w karierze zagwarantował sobie drugim skokiem, na 144,5 metra.

Skład „pudła” uzupełnił solidnie prezentujący się Severin Freund. Niemiec o 2,2 punktu wyprzedził Słoweńca Petera Prevca. W ścisłej czołówce znaleźli się również Michael Hayboeck, Roman Koudelka, Anders Fannemel i Anders Bardal.

W czubie klasyfikacji na próżno szukać Polaków. Biało-czerwoni w zdecydowanej większości znów pełnili rolę statystów. Honor drużyny Łukasza Kruczka 24. lokatą obronił Piotr Żyła, ale rezultaty jego kolegów, w tym Macieja Kota i Stefana Huli trudno komentować. Przypomnijmy, że w konkursach w Finlandii nie brał udziału Kamil Stoch. Bohater igrzysk olimpijskich w Soczi przed tygodniem w Klingenthal nabawił się urazu kostki i do pucharowej rywalizacji prawdopodobnie powróci w przyszły weekend w Lillehammer.

Warto zaznaczyć, że „Rukatunturi” po raz kolejny była świadkiem niezwykle groźnie wyglądających upadków. Najpierw, tuż po wyjściu z progu, „runął” na ziemię Andreas Wellinger, a potem z powodu wypiętego wiązania podobny los spotkał Anze Laniska.

2014-11-29 - M. Mikołajczyk