Nie Marit Bjoergen, nie Therese Johaug ani też Heidi Weng, a inna z Norweżek sięgnęła w niedzielę po zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata w Davos. Ingvild Flugstad Oestberg, bo o niej mowa, nie miała sobie równych w finale sprintu stylem dowolnym, a po drodze wygrała wszystkie poprzedzające biegi, począwszy od kwalifikacji.
Reprezentantki kraju „Wikingów” tradycyjnie całkowicie zdominowały narciarskie zmagania w Szwajcarii, obsadzając aż pięć najwyższych lokat. Oestberg linię mety minęła o 0,57 sekundy szybciej od Maiken Caspersen-Falli, a trzecia była zawsze groźna na krótkich dystansach Celine Brun-Lie, która okazała się nieoczekiwanie lepsza od prowadzącej w klasyfikacji generalnej cyklu Bjoergen.
Niedziela nie była udanym dniem dla Polek. Obie biało-czerwone, czyli Sylwia Jaśkowiec i Justyna Kowalczyk przepadły już w eliminacjach. Wielokrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli była w Davos cieniem samej siebie, zajmując dopiero 52. pozycję. Nasza rodaczka zapowiedziała, że w tym roku na Pucharze Świata już się nie pojawi i chce powrócić do optymalnej formy na rozpoczynający się w styczniu Tour de Ski.
Znacznie lepiej od Polek spisał się w Szwajcarii Maciej Staręga, który odpadł dopiero w półfinale sprintu. Nasz reprezentant w zawpdach PŚ wyrównał swój najlepszy wynik w karierze, plasując się na dziewiątym miejscu. W rywalizacji mężczyzn bezkonkurencyjny okazał się być Finn Haagen Krogh.
