2011.12.01// P. Rączka
Polscy siatkarze pokonali 3:2 reprezentacje Włoch i mogą być już niemal pewni awansu na igrzyska olimpijskie. Sprawdziło się stare siatkarskie przysłowie – jeżeli prowadząc 2:0 nie wygrywasz 3:0, to przegrywasz. Było to czwarte spotkanie obu ekip w tym sezonie, ale dopiero pierwsze wygrane przez Biało Czerwonych. We wszystkich poprzednich nasi zawodnicy byli tylko "chłopcami do bicia".
Również i dzisiaj nic nie wskazywało na to, że będziemy mogli cieszyć się z kolejnej wygranej Polaków na turnieju w Japonii. W pierwszych dwóch setach podopieczni Andrea Anastasiego mieli spore problemy, aby nawiązać równorzędną walkę z rywalem. Jedynie początek w drugiej partii można uznać za udany – na pierwszą przerwę techniczną schodziliśmy prowadząc 8:6, lecz po chwili Włosi zdobyli pięć punktów pod rząd i tym samym, na nowo zaczęły robić się problemy, z którymi sobie już nie poradziliśmy.
W trzecim secie Biało Czerwoni mieli lekką przewagę, choć sam wynik krążył głównie wokół remisu. Końcówka była bardzo dramatyczna, jednak udało się wyjść z niej zwycięsko i dalej pozostać w grze. W kolejnej odsłonie Polacy toczyli po raz kolejny równorzędną walkę o każdy punkt. Na drugą przerwę techniczną to jednak rywale schodzili z jednopunktową przewagą. Mobilizacja w przerwie podziałała na tyle pobudzająco, iż ostatecznie udało się nam pewnie wygrać do dwudziestu jeden.
W ostatnim secie dominowała już tylko jedna reprezentacja – Polski. Szybko odskoczyliśmy na kilku punktową przewagę i spokojnie dowieźli prowadzenie do końca, choć przy stanie 14:10 nasi siatkarze zmarnowali dwie piłki meczowe.