Przeprowadzka z Nagoi do Osaki nie okazała się szczęśliwa dla polskich siatkarzy. Nasi reprezentanci przegrali dość niespodziewanie 2:3 (25:23, 26:28, 25:8, 24:26, 11:15) z Iranem. Mistrzowie Azji choć nie grali żadnego wielkiego spotkania, to jednak dobra, skuteczna i przyzwoita gra wystarczyła do tego, aby ostatecznie pokonać Polaków.
Pierwszy set był bardzo wyrównany. Żadna z drużyn nie potrafiła osiągnąć znaczącej przewagi, przez co rywalizacja odbyła się niemal punkt za punkt. Wszystko zapowiadało bardzo dramatyczną końcówkę, jednakże przy stanie 19:19 na linii serwisu stanął Bartosz Kurek i zdobył swoją zagrywką trzy punkty pod rząd. Przewaga ta wystarczyła do tego, aby ostatecznie wygrać tego seta 25:23.
W drugiej partii choć Polacy osiągnęli przewagę na samym początku, to jednak od stanu 10:9 dla Biało Czerwonych aż do samego końca, żadna z drużyn nie osiągnęła przewagi dwóch punktów! Podopieczni Andrea Anastasiego popełniali w tym secie sporo błędów – zwłaszcza w przyjęciu, dlatego nie potrafili wypracować sobie odpowiedniej przewagi, co zaowocowało tym, że przegrali 28:26.
Jeżeli ktoś na chwilę odszedł od telewizora lub będąc na hali w Nagoi poszedł do bufetu, to po powrocie patrząc na trzeciego seta mógł odnieść słusznie wrażenie, że teraz trwa inne spotkanie. Trzecia odsłona to zupełna dominacja Polaków, którzy rozprawili się z rywalek do ośmiu! Duża w tym zasługa Pawła Zagumnego, który dał znakomitą zmianę, a jego wystawiane piłki zupełnie rozrzucały grę obronną rywali.
Taka wysoka wygrana jak się okazało nieco rozluźniła Biało Czerwonych. W kolejnym secie trzeba było już ambitnie walczyć o wygraną, podobnie jak w dwóch pierwszych. Rywal nawet nie myślał o tym, żeby odpuścić to spotkanie po kompromitacji we wcześniejszej partii. Choć Polacy prowadzili kilkoma punktami, to Iran utrzymywał bezpieczną przewagę, a w samej końcówce włączył wyższy biegi i wygrał 26:24.
W tie-braku rządził już tylko siatkarze z Azji, który szybko wypracował sobie przewagę i dowieźli ją bezpiecznie do końca, wygrywając do jedenastu.
