Minister Sportu Adam Giersz nie wyraził zgody na przyznanie Natalii Czerwonce stypendium za brązowy medal olimpijski z Vancouver. Panczenistka jest rezerwową polskiej drużyny łyżwiarek, która w decydującym biegu nie brała udziału.
Kontrowersyjną decyzją są wstrząśnięte zawodniczki, ich trenerka Ewa Białkowska oraz kibice. Czerwonka jest mocno rozgoryczona tą informacją, ponieważ tak jak pozostałe dziewczęta, intensywnie trenowała, by osiągnąć sukces.
Natalia nie brała udziału w żadnym z biegów w dniu zwycięstwa, ale jeszcze na Olimpiadzie, ówczesny szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotr Nurowski zapewniał, że jej również należy się nagroda w postaci stypendium sportowego.
Każda z czterech łyżwiarek odebrała już gatyfikację pieniężną w wysokości 75 tysięcy złotych. Trzy panie startujące w Vancouver otrzymały stypendium w wysokości 5750 zł miesięcznie. W środę (5 maja) Giersz ogłosił, że czwarta zawodniczka go nie otrzyma, bo sport to nie opieka społeczna, a Czerwonka nie spełniła wymagań do przyznania jej takiego wynagrodzenia.
Białkowska taką decyzję uważa za karygodną, bo Czerwonka miała duży wkład w kwalifikacjach do Olimpiady. Ponadto przed wyjazdem do Vancouver trenerka była zapewniana, że każda z zawodniczek zostanie potraktowana tak samo, dlatego nie miała wyrzutów sumienia, że nie wystawia Natalii w startującym składzie. Teraz jej podopiecznej podcina się skrzydła.
