Takie sytuacje jak gol bramkarza w hokeju na lodzie, zdarzają się tak rzadko, że łatwiej uwierzyć w to, iż mistrzem zostanie jakaś drużyna kilka razy pod rząd. Z radością możemy jednak oznajmić, że po pięciu latach w lidze NHL bramka w końcu padła łupem bramkarza, a dokładnie Cama Warda. Niecodzienne trafienie miało miejsce w trakcie spotkania Carolina Hurricanes z New Jersey Devils.
Na około 30 sekund przed końcem meczu Hurricanes prowadzili 3:2. Diabły postanowiły dać kolejnego gracza do ofensywy, ściągając tym samym bramkarza, aby wzmocnić linię ataku. Po tym jak Word wybronił strzał Patrika Eliasa, krążek padł łupem Ilji Kowalczuka, a ten chcąc zagrać do Adama Henrique, trafił przez całe lodowisko do... własnej bramki.
W przepisach hokejowych nie istnieje coś takiego jak – gol samobójczy. Bramkę przypisuje się zawsze zawodnikowi z drużyny przeciwnej, który jako ostatni dotknął krążek, a w tym przypadku był to Cam Word. - Byłoby o wiele fajniej, gdyby krążek wpadł po moim strzale, a nie w ten sposób – skomentował całą sytuacje sam zainteresowany.
Było to dziesiąte trafienie bramkarza w całej historii ligi NHL. Każdy kibic sam powinien odpowiedzieć, czy na taką dyscyplinę to mało czy dużo. Takim "sukcesem" dwukrotnie popisywali się Ron Hextall i Martin Brodeur. Ostatnim, który dokonał tej sztuki przed Wordem był w 2006 roku Chris Masonow.
