Koszykarze Washington Wizards musieli minionej nocy przełknąć gorycz porażki, choć w pojedynku z Portland Trail Blazers byli faworytami bukmacherów. Drużyna ze stolicy USA zdecydowanie, bo 32:20 wygrała wprawdzie pierwszą kwartę, ale ostatecznie uległa na wyjeździe swoim rywalom 96:103.
Gospodarzy do sukcesu poprowadził przede wszystkim LaMarcus Aldridge. Amerykanin mimo zerwanego więzadła w kciuku „szalał” na parkiecie. Gwiazdor miejscowych rozegrał kapitalne spotkanie, rzucając 26 punktów, ponadto zaliczył trzy asysty, dwa przechwyty i dziewięć zbiórek. Oprócz niego w ekipie z Zachodu swoje zrobili też Damian Lillard, Wesley Matthews oraz Wright.
„Czarodzieje” pomimo bardzo dobrej gry Johna Walla nie dali rady pokonać Blazers. O niedzielnym pojedynku jak najszybciej zapomnieć będzie chciał Marcin Gortat. Polak był cieniem samego siebie i przez ponad pół godziny zdobył zaledwie cztery „oczka”. Nasz rodak raził nieskutecznością i zdołał zebrać siedem piłek.
Wizards pomimo swojej drugiej porażki z rzędu utrzymali pozycję wicelidera w Konferencji Wschodniej i swój najbliższy ligowy mecz rozegrają już 26 stycznia z Denver Nuggets.