Szósty mecz w drugiej fazie play-off rozegrały drużyny Cleveland Cavaliers i Boston Celtics. Lepsi okazali się koszykarze z Bostonu, którzy wygrali 94:85 i awansowali do finału Konferencji Wschodniej, gdzie zmierzą się z Orlando Magic.
Cavaliers zaliczyli świetny sezon zasadniczy i wiele osób widziało w tym zespole nowych mistrzów. W play-off jednak coś się posypało i drużyna z tak wielkim potencjałem, nie mogła poradzić sobie z Celtics.
Zawodnicy z Bostonu stali twardo w obronie, co już na początku drugiej kwarty dało im 10 punktów przewagi. Ich najlepszym graczem był Garnett – zdobył 22 punkty i zaliczył 12 zbiórek. Rondo wywalczył o jeden punkt mniej, ale asystował w 12 akcjach.
Po meczu załamany był LeBron James – lider Cavaliers. Wczoraj jego gra nie była rewelacyjna, ale i tak zdobył 27 punktów, miał 19 zbiórek i 10 asyst. Pozostali zawodnicy grali jednak bez impetu. Jedynie Maurice Williams pokazał się z niezłej strony i wywalczył 22 punkty. Reszta wypadła o wiele gorzej.
Orlando Magic cieszy się z takiego obrotu sprawy, bo Celtics są dla nich wygodniejszym przeciwnikiem. W tym sezonie spotkali się z nimi cztery razy i tylko raz przegrali. Pierwszy pojedynek tych drużyn zaplanowano na poniedziałek w Orlando.
W finale Konferencji Zachodniej Los Angeles Lakers zawalczy z Phoenix Suns.
To był być może najważniejszy mecz tego sezony. Pytanie co zrobi LeBron? Być może to był jego ostatni mecz w koszulce Cavaliers. Przegrana Cavaliers w takim stylu to wielka niespodzianka.
Cleveland Cavaliers mieli najlepsza pake w swojej historii. W zeszlym sezonie mieli wlasciwie kelnerow + LeBron i awansowali do finalu. Teraz doszedl chocby Jamison czy Shaq. I odpadli w 2 rundzie. Ciekawe na ile kontuzja lokcia LeBrona wplynela na przebieg calej serii.
Ja tam widze ciemność na Cavaliers. Nie sądzę żeby LeBron James przedłużył kontrakt z nimi. Zacznie się kuszenie LeBrona przez wielkich w NBA - również pod względem marketingowym - tam gdzie jest wielka widownia i wielka kasa.
Ta seria z Bostonem na długo zostanie zapamiętana LeBronowi i długo będzie nad nim krążyć. Swego czasu obiecał Cleveland mistrzostwo - podobnie zresztą jak Shaq - ten już złamał obietnicę po raz drugi - pamiętam jak pojawił się na hali w Phoenix w zesżłym sezonie i wymownie pokazywał swoje 4 pierscienie. :D Pytanie jest takie, czy zostanie w Cleveland, aż zdobędzie mistrza czy przeniesie się choćby do Big Apple. W pamięci mam jego kontrakty reklamowe - gdzie jest klauzula, że jeżeli będzie grał w takich miastach jak New York czy Chicago to automatycznie dostanie więcej kasy z konktraktu.
