Marit Bjoergen ma za sobą znakomity weekend, jeśli chodzi o starty w Pucharze Świata w Dobbiaco. Norweżka w sobotę wygrała w biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną, a w niedzielę zwyciężyła w sprincie w stylu dowolnym. 33-letnia zawodniczka dała jasny sygnał na tydzień przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w Soczi, że jest główną faworytką do złotych medali, jeśli chodzi o rywalizację w biegach narciarskich. Sama przyznaje, że jej łupem powinno paść sześć krążków.
- Sześć medali jest w moim zasięgu, lecz wszystkie złote to zadanie niemożliwe. Jest to tylko marzenie nie do spełnienia. Będzie to raczej moja ostatnia olimpiada, więc start we wszystkich konkurencjach mnie kusi. Decyzję podejmę jednak z trenerem dopiero na miejscu i właściwie z dnia na dzień w zależności od dyspozycji i od tego, jakie rezerwy energii będę posiadać. Mam nadzieję, że trochę postraszyłam konkurencję, a zwłaszcza sprinterki, więc sprawa mojego startu w tej konkurencji jest w dalszym ciągu otwarta – powiedziała Bojergen.
