Ogromna tragedia wydarzyła się podczas wyścigu o Grand Prix Malezji w zawodach MotoGP. Włoch Marco Simoncelli na drugim okrążeniu stracił panowanie nad swoim motocyklem, wywrócił się na tor, po czym najechało na niego dwóch innych zawodników - Colin Edwards i największa gwiazda tego sportu Valentino Rossi. Wyścig przerwano, a Simoncelli został od razu przewieziony do szpitala. W wyniku obrażeń 24-letni motocyklista zmarł. - Gdy zobaczyłem powtórkę w telewizji, zrobiło mi się niedobrze. Gdy spada kask, to nigdy nie oznacza nic dobrego - powiedział mistrz świata, Casey Stoner.
W ubiegłym tygodniu zawodnik przeżywał jedne z najpiękniejszych chwil w swoim życiu - był drugi w GP Australii. Największy sukces świętował w 2008 roku, kiedy to został mistrzem świata w klasie 250 ccm. Marco Simoncelli był uważany za największy talent tego sportu.