Piotr Małachowski awansował do finału rzutu dyskiem podczas igrzysk olimpijskich w Londynie. Polak zajął w eliminacjach siódmie miejsce z wynikiem 64,65 m. Pozostali dwaj nasi reprezentanci - Robert Urbanik i Przemysław Czajkowski, nie zdołali zdobyć kwalifikacji. Automatyczny awans do finału dawał wynik ponad 65 metrów - grupie A tylko Vikas Gowda (65,2 m) i Ehsan Hadadi (65,19 m) zdołali go uzyskać. Małachowski był ze swoim rezultatem tuż za nimi, ale musiał czekać na kwalifikacje w grupie B.
W niej znakomicie spisał się Gerd Kanter, Robert Harting, Jorge Fernandez i Lawrcence Okoye - wszyscy uzyskali ponad 65 metrów. Małachowski rzucił najdalej z tych, którzy nie wypełnili minimum kwalifikacyjnego.
- Byłem zdenerwowany. Czułem, że mięśnie mam luźne, ale ręce miałem takie, jakby mi ktoś kij od szczotki przywiązał do pleców. Niestety nie zaprezentowałem się dobrze. Chodziło o to, by wejść do finału i zrobiłem to, choć rzucałem słabo. Oczywiście. Nie pogniewam się, gdyby była powtórka z Pekinu. Będę walczył o złoto, ale jak będzie srebro, to też przyjmę to z pokorą. Będę miał wtedy co poprawiać za cztery lata - powiedział wicemistrz olimpijski z Pekinu.
Finał odbędzie się we wtorek.
