Liga Światowa: Polacy przegrali drugi mecz z Brazylią

W swoim czwartym spotkaniu w Lidze Światowej Polacy zmierzyli się po raz drugi w Rio de Janerio z ekipą Brazylii. Niestety, ten mecz biało-czerwoni również przegrali - tym razem 3:1 (28:26, 23:25, 26:24, 25:23). Pomimo porażki nie mamy się czego wstydzić. Zdecydowanie lepsza siatkówka w wykonaniu naszej reprezentacji niż w poprzednim meczu. Pierwszy set to heroiczna walka i popis obydwu drużyn. Pierwsza i druga przerwa techniczna to prowadzenie gospodarzy (8:7 i 16:14). Kiedy mogło się wydawać, że Brazylijczycy powiększą przewagę, Polacy doprowadzili do remisu 18:18. Od tej chwili aż do stanu 26:26 trwał boj punkt za punkt z dwiema niewykorzystanymi piłkami setowymi przez Polaków, co zemściło się i nasi siatkarze przegrali pierwszego seta 28:26. Druga partia może nie rozpoczęła się dobrze dla naszych zawodników, jednak i tak na pierwsza przerwę techniczną schodziliśmy prowadząc 8:6. Później było już tylko lepiej. Powiększana przewaga, która w pewnym momencie wynosiła już 5 "oczek" (17:12), pozwoliła na spokojne prowadzenie gry do stanu 23:20 dla Polaków. Wtedy coś się zacięło w grze biało-czerwonych i po raz kolejny mieliśmy nerwowa końcówkę seta. Jednak tym razem to Polacy po dwóch atakach Kurka wygrywają seta i w całym meczu był remis 1:1.

Trzecia odsłona to wymiana punkt za punkt do stanu 6:6. Później atak Bartmana i blok Polaków i na pierwszą przerwę techniczną schodziliśmy prowadząc z Brazylią 8:6. Niestety naszych zawodników po przerwie pozostawiała wiele do życzenia. Brazylijczycy zaczęli punktować nasz zespół i na drugiej przerwie gospodarze prowadzili już 16:11. Po wznowieniu gry Canarinios zepsuli zagrywkę i nagle - Kurek, Kubiak i dwa błędy Brazylijczyków - na tablicy wyników widniało 17:16 dla Polaków. Kiedy Możdżonek zablokował Wallace'a nasi prowadzili 21:19. Niestety, końcówki setów to zmora naszej drużyny i po zaciętej walce przegrywamy seta 26:24. W meczu Brazylia prowadzi 2:1.

Trzeci set to zła gra naszej reprezentacji od samego początku. Nic dziwnego, że na przerwę techniczną schodzimy przegrywając 8:6. Przerwa i uwagi trenera Anastasiego na nic się zdały, gramy źle, a Brazylijczycy rozluźnieni prowadzili już 16:10. To rozluźnienie osłabiło czujność Canarinios i nasi doszli do "głosu", stąd wynik 16:16. Heroiczna walka punkt za punkt trwała aż do stanu 23:23. Jednak atak z środka Gustavo i blok Brazylijczyków zakończyły seta 25:23 i mecz 3:1.

Pomimo dwóch porażek, nasza reprezentacja wraca z Brazylii o wiele silniejsza. Widać, że Polacy potrafią walczyć jak równy z równym z najlepszą drużyną świata i dla wszystkich będą bardzo wymagającym przeciwnikiem.