Mecz o honor – tak można najkrócej zapowiedzieć dzisiejsze wyjazdowe spotkanie Wisły Kraków z Odense. Obie drużyny mają już nikłe szanse na awans, choć matematycznie ciągle go zachowują. Dzisiejszy pojedynek pozostaje zatem tylko meczem o prestiż, w którym mistrzowie Polski muszą pokazać, że ich gra w Lidze Europejskiej to nie tylko pasmo kompromitacji.
- Wyznaję taką zasadę, że w każdym meczu gra się o zwycięstwo, dlatego tutaj też przyjechaliśmy po to, żeby wygrać. Liczymy na to, że po meczu ze Śląskiem, w którym przełamaliśmy złą passę, potrafimy zaprezentować się z dobrej strony. Nie ma sensu spekulować na temat drugiej pary. Jeśli myślimy jeszcze o tym, że mamy jakiekolwiek szanse, to trzeba zrobić wszystko, żebyśmy później nie pluć sobie w brodę, że ich nie wykorzystaliśmy – mówi przed meczem Kazimierz Moskal.
W drużynie Wisły Kraków, w składzie meczowym, po długiej przerwie spowodowaną kontuzją, znalazł się Maor Melikson, jednak jego występ od pierwszym miunut jest mało prawdopodobny. Od pierwszych minut za to powinien pojawić się Patryk Małecki, który jest już głodny gry i będąc na świeżości, może sporo namieszać w obronie gospodarzy. W kadrze meczowej zobaczymy dziś także Gordana Bunoze, Andraża Kirma i Osmana Chaveza – wszyscy pauzowali w ostatnim spotkaniu pucharowym.
- Jest to bardzo ważny mecz dla obu zespołów, zarówno dla Odense, jak i Wisły. Oba zachowają szanse na awans, jeśli wygrają. Odense w Polsce zagrało nadspodziewanie dobrze, wygrywając 3:1. Uważam, że jutrzejszy mecz będzie niezwykle interesujący i będzie wyglądał podobnie do tego z Krakowa. Ligę rozpoczęliśmy bardzo dobrze i zgadzam się, że ostatnio nie prezentowaliśmy się najlepiej. Jednak o kryzysie nie ma mowy - powiedział na wczorajszej konferencji Henrik Clausen.
