Katarzyna Skowrońska-Dolata (27 l.) zaczyna walkę o tytuł mistrzyni Włoch. Jej zespół Scavolini Pesaro w finale gra z MC-Carnaghi Villa Cortese.
– Walter Scavolini, prezes klubu, zaprosił na kolację cały zespół – mówi nam Kasia. – Nie musiał nas specjalnie motywować. To były zwykłe pogaduszki. Same wiemy, jak ważny jest dla nas ten finał. Przegrałyśmy Puchar Włoch i Ligę Mistrzyń. Dlatego tym bardziej chcemy obronić mistrzostwo.
Nasza siatkarka w ubiegłym roku poprowadziła Scavolini do mistrzowskiego tytułu. Teraz bardzo chciałaby powtórzyć sukces. Sposób na pokonanie rywalek wydaje się prosty: – Musimy odrzucić zawodniczki Cortese od siatki. Przy dobrym przyjęciu rozgrywają bardzo szybko piłkę i gubią blok. Dlatego trzeba ładować na zagrywce ile się da – nie ma wątpliwości Kasia.
Polka ma ważny kontrakt z Pesaro także na następny sezon, ale nie narzeka na brak propozycji z innych klubów, nie tylko z Włoch. Od dawna starają się o nią m.in. japońskie kluby.
– Na razie nie ma tematu zmiany zespołu – ucina spekulacje. – Mój menadżer wie, że przed finałem nie ma prawa mówić mi o ofertach z innych klubów. W Pesaro jest mi dobrze. Po ostatnim meczu zostanę zaproszona na rozmowę w klubie i wtedy zobaczymy, co dalej.
Na razie nie ma też telefonu z Polski od trenera kadry. A Kasia nie ukrywa, że reprezentacja jest dla niej ważna.
– Nikt się do mnie nie odzywał od dawna. Ale czekam cierpliwie.
Chcę zagrać w mistrzostwach świata w Japonii. Mam nadzieję, że tym razem nie będzie kłopotów ze zdrowiem. Achilles wprawdzie dokucza, ale po finałach zrobię sobie przerwę, noga odpocznie i będzie dobrze. I wreszcie dokończę kurs prawa jazdy, bo dotychczas ciągle brakowało czasu – dodaje Kasia.
