2014.02.19// P. Rączka
Justyna Kowalczyk ciągle nie może zapomnieć o tym, jak duża fala krytyki wylała się na nią po występie w biegu łączonym na 15km, w którym zajęła szóste miejsce. Wiele osób – zwłaszcza pseudoekspertów – było rozczarowanych postawą Polki, która zanotowała dużą stratę do Marit Bjoergen. Kilka dni później nasza Królowa Nart udowodniła wszystkim, że nawet pomimo poważnej kontuzji jest w stanie walczyć jak równy z równym i sięgnąć po złoty medal zimowych igrzysk olimpijskich.
- Czasem się zastanawiam: co ja złego zrobiłam? Poświęciłam się temu cała, kariera mi się układa harmonijnie: Puchary Świata, medale IO. A czasem nawet ludzie, którzy znają się na sporcie, byli sportowcami i nieraz dostali po dupie, nie mają dla mnie żadnego zrozumienia. Brakuje mi zwykłego człowieczeństwa. Żeby mnie trochę uczłowieczyć, przestać traktować jak maszynę. Dlaczego muszę się tłumaczyć z szóstego miejsca na igrzyskach? Dlaczego, dlaczego, dlaczego.. Po jakimś czasie sobie mówię: a, mam to gdzieś – powiedziała Kowalczyk w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".