W pierwszym meczu grupy E Mistrzostw Świata zmierzyły się ekipy Danii oraz Holandii. Z niecierpliwością oczekiwano na ten pojedynek. Zwłaszcza dlatego, że było to pierwsze spotkanie obu ekip na Mundialu. Faworytem spotkania była Holandia, mimo, że mecz zaczęła bez kontuzjowanego Robbena. Trener Duńczyków – Morten Olsen, zapowiedział przed spotkaniem, że nie zamierza się poddawać i Duńczycy podejmą wyzwanie. Mimo ostrzeżeń i zapowiedzi, zwycięsko z rywalizacji wyszli Holendrzy, wygrywając 2-0.
Od mocnego uderzenia rozpoczęli Holendrzy. Sneijder uderzył z 38 metrów z wolnego wysoko ponad bramką. W dalszym ciągu widoczne było wyraźne badanie się drużyn i żadna z nich nie decydowała się na szybszą i bardziej otwartą grę. Indywidualnymi akcjami ze strony duńskiej popisywał się Rommedahl, lecz jego wysiłki spełzły na niczym. Pierwsza połowa była słabym widowiskiem, pozbawionym emocji i tempa. Zespoły wykazywała asekuracyjny styl gry, a żaden z zawodników nie kwapił się aby podjąć ryzyko.
Druga połowa, praktycznie momentalnie przyniosła ożywienie w grze. Już w 46.minucie Holendrzy dośrodkowali piłkę w pole karne. Nieudanie interweniował Poulsen, wybijając piłkę wprost na plecy Aggera, a ta trafiła do bramki.
Sytuacja wyraźnie rozjuszyła Duńczyków. Stali się oni bardziej agresywni i skorzy do ataków z kontry. Szczególnie aktywny był Gronkjaer, były gracz Chelsea szarżował na bramkę rywala, jednak ze słabym efektem. W 73. minucie to Van Persie przejął piłkę i stworzył zagrożenie pod bramką Danii. Futbolówka tym razem ugrzęzła w bocznej siatce. Holendrzy rozpoczęli obronę wyniku, grając spokojnie i dokładnie. A w 85.minucie spotkania wbili gwóźdź do trumny Duńczyków. Elia uderzył piłkę w długi róg bramki Soerensena, lecz trafił w słupek. Piłkę dobił Kuyt i tak padła druga bramka dla Oranje.
Nie rozczarowaliśmy się tym spotkaniem. Spodziewano się wielkiego widowiska i tak, też się stało. Mecz w Johannesburgu zapewne zaspokoił wymagania, nawet najbardziej wymagającego piłkarskiego konesera.
