2010.06.13// J. Knop
Zwycięstwem Ghany 1-0, zakończyło się spotkanie pomiędzy Serbią a Ghaną, inaugurujące rozgrywki grupy D Mistrzostw Świata w RPA. Oba zespoły miały przed tym meczem, wysokie ambicję, jednakże, rozgrywka wyglądała inaczej. Serbów typuje się do miana drużyny - „czarnego konia” turnieju.
Pierwsza połowa pozostawiła niedosyt. Oglądaliśmy zawody pełne chaosu z obu stron. Dało się zauważyć, że Ghana radzi sobie całkiem nieźle bez swojego najważniejszego zawodnika – Michael’a Essien’a. Serbowie pokazali kilka ciekawych akcji, lecz nie potrafili ich udokumentować bramką. Najbardziej aktywni w zespole serbskim byli Milos Krasić i Marko Pantelić. Obie jedenastki miały problem z oddaniem strzału, który zmierzałby w światło bramki.
Serbowie nie dali rady reprezentacji Ghany
Mimo wielu okazji bramkowych, nie potrafili udowodnić swojej wyższości na boisku
To ekipa Ghany zapunktowała i zdobyła jakże ważne 3 punkty
Druga połowa przyniosła ożywienie w szeregach obu ekip. Serbowie stwarzali sobie coraz więcej szans, lecz bez efektu bramkowego. W 60 minucie spotkania świetną okazję na zmianę wyniku, na korzyść ekipy Ghany miał Gyan. Jednak uderzył tuż obok bramki rywali.
Od 74. minuty meczu Serbia grała w dziesiątkę, gdyż czerwoną kartką ukarany został Luković. W dalszym ciągu to Serbowie przeważali na boisku. W 83. minucie Czarne Gwiazdy objęły prowadzenie. Rzut karny podyktowany po zagraniu ręką Kuzmanovića na gola zamienił Gyan. Później reprezentanci Ghany zaskakiwali Serbów grą z kontry ale akcje Tagoe kończyły się fiaskiem.
Ghana, bez Essiena radziła sobie bardzo dobrze
Obie jedenastki pokazały świetną grę
Pierwszy mecz grupy D, już za nami
Po ciekawym i emocjonującym spotkaniu w Pretorii, 3 punkty wędrują na konto Ghany. Wynik w pełni zasłużony, choć Serbowie także mieli swoje szanse na sukces.