W weekend polskie tenisistki zmierzą się ze Szwecją w Boras o awans do Grupy Światowej Fed Cup. Nasz kraj grał na najwyższym szczeblu tych rozgrywek 20 lat temu, ale wtedy wyglądały one zupełnie inaczej. Obecnie Biało-Czerwone grają na zapleczu elity, gdzie wróciły po trzech latach. Nasze przeciwniczki rok temu były bliskie awansu na najwyższy szczebel, ale musiały uznać wyższość Amerykanek, ze słynnymi siostrami Williams w składzie. Jeśli chodzi o nasze pojedynki ze Szwecją mamy nieco lepszy bilans – na pięć spotkań, trzy zakończyły się na naszym zwycięstwem.
- Czasem czuję, jakby wszystko zależało ode mnie. Presja jest ogromna. Niestety tym razem nie pomoże mi Urszula, ale liczę na to, że wesprze mnie trochę Kasia Piter. Zrobimy, co w naszej mocy. Johanna i Sofia są świetne zarówno indywidualnie, jak i jako debel, o czym dotkliwie przekonaliśmy się w naszym poprzednim meczu z ekipą Trzech Koron – powiedziała Agnieszka Radwańska.
