Już dziś piłkarska reprezentacja Polski rozegra swój pierwszy mecz w eliminacjach do mistrzostw świata, które odbędą się w 2014 roku w Brazylii. Biało-Czerwoni rozpoczną rywalizacje od spotkania w Podgoricy z Czarnogórą. Kapitan naszej narodowej drużyny nie ukrywa, że eliminacje będą ciężkie, ale jak twierdzi - zespół stać na awans. Piłkarz Borussii Dortmund w sprytny sposób przypisał sobie również zasługi z EURO 2012.
- Nad kwestią kapitanowania doszedłem do wniosku, że nie w moim stylu byłoby rezygnować. Ja w życiu się nie poddaję, zawsze walczę. Gdyby było z moim kapitanowaniem tak źle, jak pisali dziennikarze, nie sądzę, by drużyna po raz drugi mnie wybrała. Koledzy znowu obdarzyli mnie zaufaniem, zaakceptowali mnie. Wierzę, że w tych eliminacjach udowodnimy, iż jesteśmy w stanie powalczyć o awans. Ale spodziewajmy się ciężkich przepraw. Byłoby wspaniale, gdybyśmy po pierwszych dwóch meczach mieli powody do radości - powiedział Błaszczykowski.
- Nie ulega wątpliwości, błędem było, że o biletach powiedziałem od razu po meczu z Czechami. Nie był to dobry czas. Poruszyłem tę kwestię i od razu rozpętała się burza. W tej sprawie zabrakło mi wsparcia drużyny i sztabu. Tylko Damien Perquis i Eugen Polanski wstawili się za mną. Mnie dostało się najbardziej, a na dobrą sprawę gdyby nie ja, nie zdobylibyśmy w turnieju Euro nawet gola - dodał pomocnik Borussii Dortmund.
