2011.12.01// P. Rączka
Niesamowite spotkanie oglądali kibice w Słowenii, gdzie NK Maribor podejmował Club Brugge. Gospodarze po dwóch golach Volasa i jednym samobójczym trafieniu Donka prowadzili już 3:0, a do końca meczu pozostawał tylko kwadrans gry. Wynik ten gospodarzom praktycznie by nic nie dał, jednak goście mieliby spore problemy z awansem.
Nie pozostało zatem im nic innego jak wziąć się w garść i wygrać, z najsłabszym zespołem w grupie. Zadanie na pierwszy rzut oka trudne i nierealne... lecz nie dla Belgów.
Na dziesieć minut przed końcem meczu Club Brugge po dwóch golach Dirara nawiązał już kontakt z rywalami. Chwilę później po trafieniu Akpala, był już remis. Zwycięską bramkę strzelił w ostatniej minucie meczu ten, który wcześniej trafił do własnej siatki – czyli Donka.