Krzysztof Zimnoch jest mocno załamany faktem, że nie dojdzie do jego zaplanowanej walki z Arturem Szpilką. Pięściarz z Podlasia przyznaje, że brał taki scenariusz pod uwagę, gdyż już sam fakt organizowania dwóch pojedynków w odstępie trzech tygodni, wydawał się dla niego śmieszny. Bokser nie ukrywa, że przez to sporo stracił - zrezygnował z pracy i zapożyczył się finansowo, aby jak najlepiej przygotować się do pojedynku.
- Zawiedziony jestem przede wszystkim postępowaniem jego promotorów. Jak na takim poziomie można organizować dwie walki w odstępie trzech tygodni? To było zrobione bez pomyślunku. Czy oni liczyli na to, że Mollo wyjdzie na ring i będzie klękał przed wielkim królem Arturem Szpilką? Dla mnie sytuacja na pewno nie jest dobra. Zrezygnowałem z pracy, zapożyczyłem się, przez dwa ostatnie miesiące tylko trenowałem. Może następnym razem trzeba będzie postawić jakieś ultimatum odnośnie pieniędzy na przygotowania? - złości się Zimnoch.
