Krzysztof Włodarczyk po raz drugi w karierze pokonał Giacobbe Fragomeniego. Tym razem sędzia musiał zakończyć pojedynek po szóstej rundzie z powodu obrażeń Włocha. "Diablo" tym samym po raz szósty obronił tytuł mistrza świata federacji WBC w wadze junior ciężkiej. Walka rozkręcała się pomału, ale w czwartej rundzie Polak pokazał jak jest niebezpiczny, wyprowadzając lewy sierpowy, który posłał na kolana przeciwnika.
W szóstej rundzie rywal po raz kolejny był liczony, znów zdołał wytrwać do przerwy, ale jego twarz była już w takim stanie, że zdecydowano, iż nie wyjdzie na kolejną odsłonę. - To co robiłem na sparingach, wychodziło mi dziś fenomenalnie. Próbowałem się mocno skoncentrować, nie opuszczać rąk, być uważnym. Udało mi się go posadzić po zejściu, ale potem miałem już tylko w głowie, by go szybko znokautować. Gdy boksuje się z zawodnikiem, który nie stwarza wielkiego zagrożenia, to jest coś takiego w psychice, że pobudzenie spada. Próbowałem się jakoś pobudzać na początku rund, ale potem robiłem swoje. Cieszę się, że dobrze schodziłem, unikałem ciosów, miałem refleks - powiedział po walce mistrz WBC.
