Krzysztof Włodarczyk 6 grudnia po raz trzeci w karierze zmierzy się z Giacobbe Fragomenim. Pojedynek ten nie cieszy się dużym zainteresowaniem, ale jest obowiązkową obroną mistrzowskiego pasa dla naszego pięściarza. Polak chciałby walczyć z takimi tuzami jak Marco Huck czy Pablo Hernandez, ale promotor "Diablo" zdradza, że do takich starć nie dojdzie, bowiem grupa Sauerland, która promuje tych bokserów, ma problemu finansowe i szuka oszczędności, a zawodnicy rzadko wychodzą na ring w ryzykownych walkach.
- Sauerland zamiast doprowadzić do walki z Krzyśkiem, woli im sprowadzać tańszych rywali, którym zapłaci np. 30 czy 50 tys. euro. Na Włodarczyka musiał być wydać minimum kilka razy więcej, poza tym obawia się przegranej. Druga sprawa, to niewielkie zyski z takiej walki, bowiem telewizja współpracująca z Niemcami jest powszechnie dostępna w Polsce i Sauerland nie zarobiłby na sprzedaży tzw. PPV (pay-per-view). Więc mamy jasną sprawę - zbyt wielkie ryzyko przy zbyt małym zarobku – powiedział Andrzej Wasilewski.
