Witalij Kliczko pomału przygotowuje się do walki z Dereckiem Chisorą, w obronie tytułu mistrza świata WBC wagi ciężkiej. Starszy z ukraińskich braci jednak myślami nie jest przy tym pojedynku, lecz przy następnym – tym, którym nie wiadomo czy w zasadzie się odbędzie. Doktor Żelazna Pieść marzy o starciu z Davidem Haye i pokazaniu rywalowi, który niedawno zakończył karierę, że boks nie był w jego życiu przeznaczeniem.
- Bardzo chcę tej walki! W zasadzie po pojedynku mojego brata z Hayem byłem zarazem zadowolony i rozczarowany. Cieszyłem się, bo Władimir wygrał i w końcu zdobyliśmy wszystkie pasy wagi ciężkiej, ale byłem zawiedziony, że nie udało mu się ukarać tego gościa nokautem. Chcę naprawić tę pomyłkę i dlatego idę na maksymalne ustępstwa w negocjacjach z Hayem - mówi Witalij.
Walka miałaby odbyć się na stadionie Wembley i obok piłkarskich mistrzostw Europy oraz igrzysk olimpijskich, byłaby największym wydarzeniem w 2012 roku. Negocjacje ciągle trwają i wszystko wskazuje na to, że niebawem pojedynek zostanie oficjalnie ogłoszony, a Haye będzie musiał wrócić do treningów z "bokserskiej emerytury". Zwycięstwo Brytyjczyka może otworzyć nowy rozdział w światem boksie. Porażka tylko go w pełni skompromituje i utwierdzi wszystkich, że hegemonia braci Kliczko jest nieunikniona.
