Mariusz Wach nie zamierza przyjąć kary roku dyskwalifikacji oraz 5113 euro, jaką zaproponował mu w specjalnie skierowanym liście prezydent BDB, Thomas Puetz. Polak choć zapewniał, iż nie będzie otwierał próbki B, to jednak zmienił zdanie i zamierza to zrobić. "Wiking" chce w ten sposób udowodnić swoją niewinność, gdyż ciągle przyznaje, że nie stosował dopingu przed walką z Władimirem Kliczko, a jeśli faktycznie był on w jego organizmie, to ktoś mu nieświadomie go podawał.
- Nie chcę zapeszać, ale pojawiło się światełko w tunelu. Początkowo wycofaliśmy się z badań kolejnej próbki, gdyż kosztowałoby to nas ok. 30 tysięcy dolarów. Teraz pojawiła się możliwość przeprowadzenia badania mniejszym kosztem, dlatego też będę chciał z tego skorzystać. Będę walczył o dobre imię! - zapowiedział w rozmowie z "Super Expressem".
